Są takie noce….
Ta nie była ani szczególnie dobra ani szczególnie słaba. W zasadzie to można powiedzieć, że to że była noc obserwacyjna jest już tak dużym sukcesem, że nie ma co marudzić.
Po kilku dniach pracy i wakacjach (urlop, zlot) pojechałem fotografować już w stanie “zombii” a plan był prosty: robię jeden panel mozaiki, flip i drugi panel (a w trakcie tego jak się zdjęcia robią ja śpię). No ale plany to jedno a rzeczywistość to drugie. Po flipie najwyraźniej wybrałem złe koordynaty i (już po wykonaniu tego kawałka x15) okazało się, że nie trafiłem w jednej osi. Trzeba było już w końcówce nocy wykonać trzeci panel. Dodatkowo w tym drugim (jak spałem) przeszło jakieś delikatne zachmurzenie no i z balansem i jasnościami wszystko się pokićkało…

Sfotografowany obiekt to mgławica NGC7000 potocznie zwana Ameryką Północną a po jej prawej górnej stronie taka mała rurka, wirek sznurek to Pelikan Całość leży “w szyi” konstelacji Łabędzia.
Tuba jak zwykle Takahashi FSQ106N a rejestrował low budget astro camera czyli modyfikowany Canon 1100D. Poszczególne panele to 20x300s + 15x300s +12x300s Iso800.