Jakie teraz mamy noce każdy widzi. W zasadzie podchodząc do tej kwestii formalnie trzeba powiedzieć, że nocy nie mamy. Mamy taki przedłużony zmierzch, który przechodzi w świt. Pora ta jakby jej nie nazwać, ze względu na początek wakacji (dla niektórych szczęśliwców) wzmaga ochotę do wychodzenia ze sprzętem poza teren zabudowany i kierowanie go ku niebu. No a na niebie wieczornym króluje zaraz po zachodzie Słońca Saturn. Mamy ostatnie chwile na sensowne obserwacje tej planety bo niebawem zniknie na moment aby pojawić się na niebie porannym dopiero na początku grudnia. Poza tym mamy inne atrakcje w postaci komarów, meszek i upierliwców snujących się po polach nawet mocno wieczorową porą. No i w takich miłych okolicznościach kilka dni temu wraz z Marcinem Maksiem pojechaliśmy dokonać małego porównania pomiędzy wymienionym w tytule teleskopem a klasykiem gatunku a więc poczciwą Syntą 8”. Oj ciężko dotrwać jest do 23.30 aby niebo ściemniło się wystarczająco aby widzieć jakiekolwiek kropki. No ale pomimo wielu niesprzyjających okoliczności z nisko przesuwającym się cumulusem w roli głównej udało nam się poobserwować Władcę Pierścieni. teleskopy dobrze wychłodzone w połączeniu z ziemnym wyżem pozwoliły nam poobserwować Saturna w całej krasie. Na początek powiększenie były delikatne ale wraz z ciemniejącym niebem główną rolę odegrał Vixen LVW 5mm, który w połączeniu z Meade dawał powiększenie 406x. Oj co to momentami był za widok….. Początkowo muszę przyznać bardziej podobał nam się widok w Syncie- nieco lepsze nasycenie koloru i może odrobinę wyższy kontrast, ale wraz ze wzrostem powiększenia to jednak Meade SC8ACF zaczął wysuwać się na prowadzenie. Obrazy pozostaną z nami na długo. Piękny i długi zachód Słońca, potem wyczekiwanie na środek nocy a na koniec przepiękny wschód Księżyca. Gdyby jeszcze tylko nocka była odrobinę dłuższa powiedział bym, że była to kwintesencja astronomii.