Wczoraj byłem baaardzo nieprzygotowany na Zorzę, przy sobie miałem aparat ale tylko z obiektywami 50mm i 100mm. Całe szczęście zabrałem 5DmkII (a więc pełną klatkę). Najistotniejsze było to, że wbiłem się dokładnie w najsilniejszym momencie zorzy, w zasadzie to nawet chciałem się zwijać widząc w sumie niskie wartości Kp jak na Polskę (6,67) i właśnie wtedy… YEEEEES po niemal całym północnym horyzoncie rozbłysły słupy, które dynamicznie pojawiały się i znikały. Niestety jak widzicie za moment niebo niemal całkowicie przykryło się chmurami, całość myślę, że trwała z przerwami około 30-40 minut.