Trzy komety jednej nocy? Niesamowite i bardzo rzadko spotykane a mało tego nie dałem już rady zrobić jeszcze jednej…. No więc jedźmy po kolei:
1. C/2012 S1 ISON. 20×180 sekund. Składane “na dwie sigmy”. Dzięki czemu ruch komety na tle gwiazd został spłaszczony do jednego ujęcia. Warunki w nocy, bardzo słabe – przeciętny seeing, kometa nisko, bardzo silny wiatr (który przeszkadzał nawet w obserwatorium) i co najgorsze duży Księżyc. Kometę zacząłem fotografować kiedy była na wysokości 11 stopni skończyłem przy 25 stopni. Różnica w ostrości i detalu na zdjęciu pomiędzy tą wysokością kolosalna. Dwie większe galaktyki na zdjęciu to: “na lewo” NGC3279 (jasność 13,3M) w “ogonie” to UGC5737 (jasność 15,3M).
2. 154/P Brewington. Wybór na ten obiekt padł nieprzypadkowo, chciałem całą noc poświęcić na fotografowanie komet, choć tak naprawdę zależało mi głównie na porannym ISONie. Pozostałe komety to najjaśniejsze z obecnych aktualnie na niebie. Tej nocy zabrakło czasu na sfotografowanie 2P/Encke, która wschodzi niemal jednocześnie z ISONem a ten był priorytetem. W pierwszej części nocy najjaśniejszą jest właśnie 154P/Brewington. Jest to kometa okresowa i choć wraca do nas co 10,66 roku to odkryta została dopiero w 2003 roku.
3. C/2013 R1 Lovejoy . Odkryta nieco ponad miesiąc temu w ostatnich dniach znacząco zwiększyła swoją jasność. Kometa ma ładną dużą komę a warkocz jeżeli ma przypuszczam, że został pożarty przez blask Księżyca.
Wszystkie zdjęcia 20×180″, FSQ106N + SBIG ST2000Xm. Niestety tak się złożyło, że pogodna nocka którą mogłem poświęcić w całości na komety wypadłą przy dużym jeszcze Księżycu. Było jasno a nawet bardzo jasno co obrazuje zdjęcie wykonane w okolicy godziny 2:00. Dodatkowo wiał bardzo porywisty wiatr. Po raz pierwszy wiał tak mocno, że nawet w obserwatorium był on problemem, poza rozstawianie się ze sprzętem przypuszczam było by bezsensowne. Jest jeszcze jedna kwestia. Komety ISON i Lovejoy fotografowałem mniej więcej od wysokości 11 stopni nad horyzontem. Przy przeciętnym seeingu tej nocy miało to znaczący wpływ na ostrość i zasięg (co w zasadzie jest oczywistością).
Dokładam zdjęcie obrazujące jak duża jest różnica pomiędzy pojedynczymi klatkami a dokładnie pomiędzy pierwszą a ostatnią z sesji. To dobry przykład na to dlaczego w astrofotografii DS nie fotografuję się obiektów poniżej 25 st. wysokości nad horyzontem.