Pogodny wyż rozciągający się nad krajem umożliwił nam spędzić trzeci wieczór z rzędu na obserwacjach oraz fotografowaniu komety. Kometa z dnia na dzień wspina się coraz wyżej ponad horyzont co w połączeniu z czystym mroźnym powietrzem dało przepiękne widowisko. Kometę bez problemy poza miastem obserwowaliśmy wczoraj bez dodatkowego sprzętu – jest tak jasna, że widać ją było gołym okiem. Nie jest to jakiś naprawdę spektakularny obiekt ale wiedząc gdzie jej szukać kometę rozpoznamy bez trudu. Poza standardowym zestawem składającym się ze statywu z lustrzanką i teleobiektywem, tym razem postawiliśmy wraz z Bartoszem Łaszczyńskim ustrzelić kometę z grubej rury. Sprzętem tym był duży jasny Newton SkyWatchera 200/800 Quattro, oczywiście postawionym na montażu paralaktycznym EQ6. Niestety obróbka zdjęć komety z tego zestawu ze względu na małą wysokość i kierunek (zachodni kilkadziesiąt minut po zachodzie Słońca) to prawdziwy horror. Każde zdjęcie ma nieco inny gradient jasność i barwę i niestety nawet zaawansowane oprogramowanie do obróbki zdjęć astronomicznych miało z nimi spory problem. Co ciekawe na zdjęciu widać już jonowy warkocz wydobywający się z komety (cienka linia powyżej głównego warkocza).
Dziś niestety u mnie nie ma już pogody ale patrząc na zdjęcia satelitarne przypuszczam, że w całym kraju spora grupa osób znów będzie mogła zobaczyć kometę. Pewnie nastąpi też wysyp pięknych zdjęć.
Powodzenia!