Kometa została odkryta niewiele ponad godzinę po północy 1 stycznia 2006 roku przez Grzegorza Pojmańskiego z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego przy użyciu automatycznych teleskopów umieszczonych w Obserwatorium Las Campanas w Chile. Był to kolejny tego typu obiekt odkryty w projekcie ASAS.
C/2006 A1 Pojmański porusza się po orbicie w kształcie bardzo wydłużonej elipsy o mimośrodzie 0,999765. Peryhelium znajduje się w odległości 0,5554 j.a. od Słońca, aphelium zaś aż ok. 4730 j.a. od niego. Okres jej obiegu wokół naszej Dziennej Gwiazdy to ok. 115 tysięcy lat, nachylenie do ekliptyki to 92,7˚.
Przez peryhelium kometa przeszła 22 lutego 2006 r.
Po wielu przejściach (z pobudką i pakowaniem się o 3.00) udało nam się z Bartoszem dopaść nad ranem 3 marca C/2006 A1 po raz pierwszy. Kometa widoczna w lornetce MLidl jako mała rozmyta kropeczka. Na zdjęciach okazało się, że jest dość jasna, ale za to malutka. Poniższe zdjęcie to stack 4×20″ ISO800 + C6N + MPCC + GPD2. Ogólnie kometa była nisko, i chyba jednak trochę za słaba żeby się przebić przez poranne niebo.
Po wielu przejściach (z pobudką i pakowaniem się o 3.00) udało nam się z Bartoszem dopaść nad ranem 3 marca C/2006 A1 po raz pierwszy. Kometa widoczna w lornetce MLidl jako mała rozmyta kropeczka. Na zdjęciach okazało się, że jest dość jasna, ale za to malutka. Poniższe zdjęcie to stack 4×20″ ISO800 + C6N + MPCC + GPD2. Ogólnie kometa była nisko, i chyba jednak trochę za słaba żeby się przebić przez poranne niebo.
5 III nad ranem “dopadliśmy” “Pojmańskiego” po raz wtóry. Mając na uwadze poprzednią próbę zaplanowaliśmy wykonanie wyłącznie jednego ujęcia – w ognisku głównym C6N. Kometa była widoczna w w momencie robienia zdjęcia około 45 minut, ale z tego co widzę po materiale okno do fotografowania trwało około 20 minut (maksymalnie). Kiedy kometa jest nisko, warkocza jeszcze nie widać, kiedy wjeżdża wyżej zaczyna się robić jasno i warkocz jest już zaświetlany. Zdjęcie to stack 10 ekspozycji z czasami od 60″ do 40″ – czas trzeba skracać praktycznie co 4~5 ekspozycji, żeby nie przepalić tła. Sama kometa była piękna, a to że tak trudno ją sfotografować dodawało jej jeszcze uroku… Wyjazd zaliczyliśmy w trójkę – Bartosz, Maksiu oraz ja. Kiedy aparat focił Maksiu raczył nas widokami z Synci – poza kometą zrobiliśmy pierwszy mały wgląd w letnie niebo. C6N (150/750) + MPCC + 300D + GPD2; ISO800 – zdjęcie przedstawia około 40% kadru (!) lokalizacja Leszno Grzybowo.