Wszechświat nie jest chaosem

Jedną z największych korzyści płynących z patrzenia w kosmos jest uświadomienie sobie, że Ziemia to unikalne miejsce, a światy zawieszone obok niej są bardzo osamotnione. Musimy zdać sobie sprawę, że niszcząc ją, unicestwiamy siebie – mówi Michał Kałużny, jeden z pionierów polskiej astrofotografii.

Sebastian Gabryel: Zbigniew Herbert w wierszu „Dedal i Ikar” napisał, że wszechświat jest światłem, a ziemia jest misą cieni. To właśnie dlatego komos jest tak fascynujący?

Michał Kałużny*: Rzeczywiście, u człowieka spoglądającego na różne obiekty zawieszone w kosmosie, mogą pojawić się takie przemyślenia. Zwłaszcza, jeśli porówna on perspektywę tego, co dzieje się „tam”, a tego, co dzieje się „tu”. Niedługo po tym, jak zacząłem zajmować się astrofotografią, tego rodzaju refleksje zaczęły mimowolnie pojawiać się w mojej głowie.

Kiedy po raz pierwszy spojrzał Pan na niebo przez teleskop?

– Od zawsze lubiłem je obserwować, chyba jak każdy młody chłopak. Sądzę, że pragnienie oglądania go przez teleskop tkwi w każdym „dorosłym dziecku”. Na początku spoglądałem na nie przez lornetki, później teleskopy o bardzo prostej budowie. Z czasem zacząłem interesować się fotografią. Kiedy osiągnąłem w niej pewien poziom techniczny, znów spojrzałem „w górę”. Powróciłem do obserwacji nieba, z zamysłem, by dodatkowo je rejestrować. Fotografia ujawnia to, co dla gołego oka pozostaje na nim niewidoczne.

Trzeba je uzbroić.

– Tak, bo nawet zwykły aparat z obiektywem pozwala dostrzec obiekty, które świecą bardzo słabo.

Od kilku lat prowadzi Pan stronę internetową Astrofotografia.pl. Co możemy na niej znaleźć?

– Moja strona ma raczej charakter techniczny, można znaleźć na niej wiele porad dotyczących astrofotografii. Mam potrzebę dzielenia się tym, co robię. Staram się pokazywać, że obiekty znajdujące się w przestrzeni kosmicznej, można obserwować w bardzo prosty sposób. I to nie tylko tej bliskiej, ale nawet bardzo odległej. Czasem nawet sam jestem zaskoczony, jak dalekie zakątki wszechświata można zaobserwować przy użyciu amatorskiego sprzętu. Z drugiej strony, na stronie publikuję wiele fotografii niewątpliwie miłych dla oka. Mają one romantyczny, impresjonistyczny nastrój. Portal odwiedza około 10, 15 tysięcy osób miesięcznie. Prowadzę też fan page na portalu Facebook – polubiło go już prawie 13 tysięcy użytkowników. Nie ukrywam, że jest to dla mnie miła niespodzianka.

Załóżmy, że chciałbym obserwować i fotografować niebo. Od czego powinienem zacząć swoją przygodę z astrofotografią?

– Najprostszą metodą na rejestrację nocnego nieba jest zaopatrzenie się w nieruchomy statyw, wężyk spustowy oraz wykonanie sekwencji nawet kilkuset jednakowych ujęć kilkunasto sekundowych ujęć. W ten sposób możemy zobaczyć, jak gwiazdy kreślą łuki. Ta forma wymaga sprzętu, który posiada każda osoba fotografująca. Bardziej zaawansowana astrofotografia wymaga już sięgnięcia głębiej do portfela – potrzebuje odpowiedniego montażu z prowadzeniem, pozwalającym śledzić przemieszczające się obiekty przez znacznie dłuższy czas.

W ubiegłym roku udało się Panu „upolować” zorzę polarną. Nad Polską to bardzo rzadkie zjawisko.

– Zorze pojawiają się w okolicach maksimów cyklu słonecznego. Aktualne maksimum jest dość skromne – w przeciwieństwie do poprzedniego, w którego efekcie pojawiły się bardzo intensywne zorze. Były dobrze widoczne, i to gołym okiem. Co ciekawe, można było je dostrzec nawet w południowej Europie! W porównaniu do nich, ubiegłoroczna zorza była raczej niepozorna.

Jak to możliwe, że zjawisko świetlne, zwykle obserwowane w pobliżu biegunów magnetycznych planety, od czasu do czasu pojawia się również u nas?

– Tu kluczowa jest intensywność tego, co dzieje się na Słońcu. W Polsce zawsze pojawiały się zorze. Część tych zjawisk jest jednak na tyle subtelnych, że mieszkaniec dużego miasta, nieinteresujący się astronomią, nie ma najmniejszych szans na ich zaobserwowanie. Co więcej, niektóre zorze są na tyle słabe że na ich uchwycenie pozwala jedynie fotografia. Bez użycia odpowiedniego sprzętu, jesteśmy w stanie dostrzec zaledwie ich niewielki procent.

Region wielkopolski to dobry teren do obserwowania kosmosu? Gdzie w naszym województwie znajdują się miejsca z najlepszym „widokiem na wszechświat”?

– Najlepiej udać się na północną część Wielkopolski. Na pewno bardzo dobrymi „miejscówkami” są okolice Wałcza i Wronek, a także „Izdebska Ostoja Ciemnego Nieba” w Izdebnie niedaleko Poznania. Należy pamiętać, że widoczność nieba w danym miejscu jest tym lepsza, im większe jest jego oddalenie od miast. Osobiście najczęściej obserwuję niebo w okolicach Gostynia, gdzie mam swoje obserwatorium. Nie ma wątpliwości, że „polski” nieboskłon jest bardzo zaświetlony. Nasza cywilizacja coraz szybciej „pochłania” nieoświetlone miejsca, które w przypadku obserwacji astronomicznych są po prostu niezbędne.

Powiedział Pan, że aparat powoli pozwala nam odkrywać odległe zakątki wszechświata – tak odległe, że nasza wyobraźnia nie jest w stanie tego pojąć. Czy spoglądanie na kosmos uzbrojonym okiem to ciągłe dziwienie się?

– Dla mnie tak. Nasza wiedza na temat prawideł rządzących kosmosem nieustannie rośnie. Obecnie mamy okres, w którym odkrywamy wiele naprawdę interesujących rzeczy – zwłaszcza związanych z fizycznym aspektem funkcjonowania kosmosu. Ośmieliłbym się zaryzykować tezę, że dziś stoimy na progu odkryć, które już niebawem zrewidują powszechne przekonanie na temat przynajmniej kilku kwestii związanych ze wszechświatem.

On jest raczej chaosem czy porządkiem?

– Jest bardzo poukładany, to raczej my jesteśmy chaotyczni (śmiech). Jako ludzkość, na tle tego, co dzieje się w kosmosie, jesteśmy prawdziwym ewenementem. Choćby dlatego, że – jakby na to nie spojrzeć – we wszechświecie wszystko da się przewidzieć. Przekonamy się o tym, jeśli zaczniemy bliżej mu się przyglądać. To całkowicie zmienia punkt widzenia. To na niebie najlepiej widać nieuchronność czasu…

Kilka dni temu pojawiły się informacje na temat Regionalnego Centrum Eksperckiego Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ośrodek miałby powstać w Toruniu i monitorować kosmos pod kątem zagrożeń. Jakie niebezpieczeństwa grożą naszej planecie?

– Są nimi przede wszystkim te obiekty, które są wystarczająco duże i mogą przebić się przez ziemską atmosferę. W większym bądź mniejszym stopniu są one w stanie zagrozić naszej cywilizacji. Stąd coraz większy nacisk na stałą obserwację przestrzeni, która nas otacza. Wyszukiwaniem takich obiektów zajmują się poważne obserwatoria, ale również amatorzy. Należy pamiętać, że tego rodzaju obserwacje odbywają się jedynie w paśmie wizualnym, i istnieje całkiem sporo obiektów, których orbity powodują, że są niezwykle trudne do odkrycia. Nasza aparatura wciąż jest zbyt słaba, by odkrywać obiekty, które mogą nam zagrozić, i to w bardzo realny sposób.

Przez kilkadziesiąt lat badań kosmicznych ludzie zdążyli znacznie zaśmiecić niebo. Wokół naszej planety krążą setki tysięcy śmieci. Jak wielkim wyzwaniem jest ich uprzątnięcie? Co możemy zrobić?

– Powstaje coraz więcej projektów, które są jakąś szansą na oczyszczenie nieba. Z tego co pamiętam, jeden z nich prowadzony jest w Borówcu – obliczane są tam odległości do obiektów, które krążą po orbicie. Na pewno za jakiś czas ludzkość będzie musiała się z tym zmierzyć. Zwłaszcza, że ilość tych elementów rzeczywiście jest coraz większa. Należy mieć jednak świadomość, że przestrzeń wokół ziemi również jest bardzo duża a więc nawet spora ilość obiektów jest mocno rozproszona. Sprzątanie kosmosu to istotna kwestia, zwłaszcza jeśli chodzi o działanie satelitów jak i stacji kosmicznych. Zdarzały się już takie sytuacje, w których musiała ona zmienić swoja trajektorie ze względu na nadlatujące obiekty. Ponieważ obiekty znajdujące się na orbicie poruszają się z ogromnymi prędkościami, kolizja nawet z nawet niewielkim elementem mogła by być katastrofalna w skutkach.

Nasza ekspansja na Marsa to coraz gorętszy temat. Liczba entuzjastów ludzkiej migracji na Czerwoną Planetę rośnie. Jednak do głosu dochodzi też coraz więcej krytyków. Twierdzą, że w kwestii podboju Marsa brakuje nam sukcesów i naukowej pokory. Na dodatek wyniki najnowszych eksperymentów przekonują, że to planeta toksyczna dla życia i niczego żywego na niej nie znajdziemy. Czy Pana zdaniem Mars rzeczywiście nie nadaje się do zasiedlenia przez człowieka? W 2021 roku NASA planuje zasadzić na nim pierwszą roślinę…

– Nie każdy wie, że ta mała czerwona kulka, którą możemy zobaczyć przy użyciu teleskopu, jest planetą, która posiada bardzo podobną geologię do ziemskiej. Wszystko wskazuje na to, że kiedyś istniało tam życie, co do tego właściwie nie ma wątpliwości. Oczywiście, warunki na Marsie znacznie różnią się od ziemskich, stąd przebywanie na nim wiąże się z pokonaniem wielu problemów technicznych. Wiemy, że była na nim woda, nie dysponujemy jednak wiedzą, dlaczego stracił on swoją atmosferę. Tak czy inaczej, Mars to kierunek, o którym trzeba myśleć. Ekspansja leży w naturze ludzkości, chcemy wytyczać kierunki na coraz większą skalę. Zresztą, prędkość, z jaką eksploatujemy naszą planetę, prędzej czy później spowoduje, że będziemy musieli ją opuścić.

Czym dla Pana osobiście jest kosmos? I jaka mądrość z niego płynie?

– Myślę, że jedną z największych korzyści płynących z patrzenia w kosmos jest uświadomienie sobie, że Ziemia to unikalne miejsce, a światy zawieszone obok niej są bardzo osamotnione. Fakt, że na naszej planecie powstało życie jest czymś zupełnie wyjątkowym. Musimy zdać sobie sprawę, że niszcząc ją, unicestwiamy siebie. To chyba najbardziej uniwersalna prawda.

Rozmawiał: Sebastian Gabryel

Zdjęcia: Mariusz Forecki

*Michał Kałużny

Zapraszam do lektury w Wielkopolska Kultura u Podstaw