Pomysł na zbudowanie obserwatorium przyszedł nieco wcześniej. Konkretne plany i rozruch zajęły około pół roku leniwych planów, rozważań, przeglądu projektu i obdzwaniania znajomych posiadających już swoje obserwatoria. Sytuacja przyśpieszyła gdy dowiedziałem się, że… stanę się ojcem. Wiedziałem, że od tego momentu moje plany wieczorowo/nocne nie będę już wyłącznie moim widzimisię a czas który posiadam, będę musiał dzielić pomiędzy pracę, rodzinę i dom.

Podstawowym impulsem były zmiany rodzinne, którym uległo moje życie. Faktem jest, że po prawie 10 latach tułania się po różnych szuwarach, łąkach i odludziach udało się znaleźć przystań, gdzie zawsze pod ręką miałem prąd, miejsce bezpieczne bo poza drogą (prywatna posesja) i z dość dobrym jak na miejsce gdzie mieszkam niebem.

IMG_5741

Etap I budowy. Pier oraz słupy fundament.

1. Może dziwnie to zabrzmi, ale pierwszy powodem budowy było zmęczenie noszeniem i rozstawianiem sprzętu. Nawet jeżeli jeździ się w bezpieczne miejsce mój zestaw (który w gruncie rzeczy jest mały) zajmował około 70% dużego bagażnika w kombi. Do tego to wszystko trzeba do auta znieść a potem rozpakować  a na koniec sesji złożyć i załadować się  (czyli na przykład o 4:00 nad ranem w połowie listopada). Obserwatorium daje wygodę!  Otwierasz dach i praktycznie w czasie do 30 minut jest się gotowym do fotografowania (w moim przypadku, ponieważ sprzęt przykryty jest dodatkowo pokrowcem Geoptik i wymaga schłodzenia do temp. otoczenia).

Etap II - podłogi, ściany, dach!

Etap II – podłogi, ściany, dach!

2. Czas – czas – czas. Znoszenie sprzętu do auta 15 minut (u mnie walizka z montażem, walizka z tubą, walizka z kamerą, plecak z laptopem i 15km różnych kabli, przejściówek + 9kg złączek, statyw, do tego torba foto + statyw foto, przeciwwagi, akumulatory lub stado przedłużaczy), dojazd w miejsce obserwacyjne 20 minut, rozpakowanie  sprzętu w sprzyjających warunkach (brak mrozu) około 45 minut + 30 na odpalenie całości, pakowanie sprzętu po sesji około 30 minut (zmęczony człowiek robi to nad ranem znacznie szybciej niż można by się tego spodziewać), powrót 20 minut, wnoszenie całości do mieszkania 15 minut. Samo znoszenie/ wnoszenie + montaż/demontaż 135 minut. W sprzyjających warunkach może można to zredukować do godziny i 50 minut. Tyle traci się każdej obserwacyjnej nocy. Pół biedy jak noc ma 10  godzin, gorzej jeżeli jest to sierpień i tego czasu ma się tylko dwie godziny.

IMG_2435m

Gotowy kurniczek podczas Księżycowej nocy.

3. Stabilność pracy. Jeżeli sprzęt działa poprawnie po rozstawieniu. Ustawimy go idealnie na polarną, kable pospinamy  i zrobimy z nimi porządek, całość wyważymy i poprawnie skonfigurujemy od strony oprogramowania zazwyczaj sprzęt odpala bez problemów i działa tak co najmniej kilka-kilkanaście miesięcy. Zazwyczaj bo jednak zawsze coś może się zepsuć: kabel, złączka, jakiś element mechaniczny. Takiej stabilności nie osiągniemy z zestawu wyjazdowego. Tutaj możliwość choćby mechanicznych problemów wynikających ze ciągłego składania i rozkładania + przewożenia sprzętu jest ogromna. Do tego należy dodać czynnik ludzki, czyli na przykład, że zapomnimy czegoś spakować, naładować baterii, szybciej padnie jakiś kabel, wtyczka… Kolejną z dużych zalet wynikających z posiadania obserwatorium to możliwość umieszczenia w nim znacznie większego zestawu niż było by to możliwe w przypadku wyjazdowego.

No i teraz wracamy do początku. Gdzie postawić obserwatorium? Sprawa wydaje się oczywista: w miejscu o maksymalnie dobrym niebie. No ale to nie koniec. Musimy mieć prąd, miejsce nie powinno zwracać na siebie uwagi i być odpowiednio zabezpieczony (sprzęt przecież do tanich nie należy) a w przypadku zdalnej obsługi niezbędne będzie również zapewnienie łącza internetowego. Jeżeli macie dom w miejscu o dobrym niebie gratuluję, najlepszym możliwym rozwiązaniem jest obserwatorium przydomowe. No a jeżeli nie? Niestety z tego co piszą ludzie posiadający obserwatoria włamania się zdarzają i to nie tylko w PL! Stawianie więc obserwatorium na ogródkach działkowych czy w jakiejś kompletnej dziczy może nie być najlepszym pomysłem. Owszem, można zaopatrzyć obserwatorium w alarm monitoring, itp., ale jeżeli mieszkacie od niego dalej niż kilkaset metrów może być za późno…. W tym momencie mamy dwa rozwiązania zdalne obserwatorium w miejscu dającym takie możliwości lub… pozostanie przy zestawie wyjazdowym.

Jeżeli zdecydujecie się na postawienie swojego własnego obserwatorium na początek przyjdzie wam rozważyć kilka istotnych kwestii technicznych. Jeżeli ma to być obserwatorium typy roll-off (czyli takie jak moje) w gruncie rzeczy, najważniejszym będzie ustalenie w którym kierunku ma odjeżdżać dach oraz którą stroną. Drugą będzie wysokość pier-a (czyli najprościej mówiąc słupa na którym całość stoi). Te dwa czynniki będą miały wpływ jak wysoko ponad ściany oraz dach możecie fotografować (a w rezultacie ponad horyzont).
Jeżeli słup będzie zbyt nisko, zasięg naszego sprzętu będzie mocno ograniczony, sprzęt za to będzie doskonale chroniony przed wiatrem, który to zdarza się w PL praktycznie o każdej porze roku. Słup postawiony zbyt wysoko to odsłonięcie się na wiatr ale z drugiej strony znacząco większy zasięg. W tym miejscu należy dodać, że stosując się do prawideł astrofotografii nie powinno się fotografować obiektów poniżej wysokości 20 stopni nad horyzontem, bo od tej dopiero widzimy obiekt przez cieńszą warstwę atmosfery co wpływa na ostrość i stabilność obiektu. No ale często poniżej tej wysokości znajdują się ciekawe obiekty choćby po południowej części nieba czy też komety!
Ja celowo mam spad dachu do wnętrza obserwatorium, bo zależało mi, żebym miał jak najmniej nieba było przesłonięte. To gdzie dach ma odjeżdżać może też być elementem, który poprawi nam obserwacje. Można go zrobić to w kierunku największego zaświetlenia okolicznych lamp. Dodatkowo jest on przeszkodą dla wiatru i usytuowanie go po stronie z której w większości wieje wiatr (u mnie takim kierunkiem jest północny zachód/ północ) sprawi, że znacząco osłabi jego siłę.

Zasięg ponad ścianę oraz w zależności tego po której stronie mam spad daszku.

Co dalej ? Masa problemów i rozważań. Ciężko rozpisywać się nad wszystkim, ale najważniejsze to:
1. Głębokość na której w ziemi jest pier – nie powinno to być mniej niż 1,3 metra.
2. Wielkość i wysokość obserwatorium. W zasadzie w obrysie 2,5×2,5m (zew.) zmieścimy sprzęt do apertury 14″ o ile będzie to cassegrain lub jakaś jego pochodna.
3. Materiał. Ja zastosowałem drewno, ale budka może mieć ściany z płyt osb obitych sidingiem, laminat. Odradzam blachę a laminat będzie wymagał dodatkowej wymuszonej cyrkulacji powietrza. Ważne jest to, żeby obserwatorium zabezpieczało przed bezpośrednim wpływem warunków atmosferycznych a jednocześnie szybko się wychładzało do temp. zewnętrznej. Innymi słowy im mniejsza jest jego izolacja cieplna tym lepiej.
4. Instalacja elektryczna – ja nie mam pojęcia o elektryczności stosowną wykonał mi więc specjalista z uprawnieniami. Zasada którą przekazał mi przed budową przyjaciel brzmi: dokładnie wylicz ile potrzebujesz gniazdek w obserwatorium a następnie zrób ich x2 lub x3. U mnie doskonale się sprawdziła :)
5. Automatyzacja. Jeżeli się na nią zdecydujecie jest to dość gruby problem. To część o której napiszę oddzielny tekst bo ilość rozwiązań i ich skala jest spora. W takim przypadku praktycznie każda część naszego zestawu musi umożliwiać pracę zdalną. Montaż, kamera, focuser, system grzałek. Do tego monitoring video wnętrza, zarządzanie zdalnym odłączaniem od zasilania i tak dalej….

IMG_1964

Podstawowy zestaw w czasie pracy.

Dla mnie osobiście automatyzacja choć myślę o niej coraz bardziej i praktycznie brakuje mi już wyłącznie napędu dachu nie jest priorytetem. Człowiek siedzi całymi dniami przed komputerem i na dziś w czasie sesji (o ile nie jest -15 st.) niesamowitą frajdę przynosi mi leżenie na leżaku z lornetą. Kontakt z niebem jest priorytetem.

Czy obserwatorium jest rozwiązaniem optymalnym i docelowym? I tak i nie. Jak już postawimy coś stacjonarnie możemy być pewnie, że prędzej czy później jakość nieba w tym miejscu się pogorszy. Dotyczy to chyba wszystkich miejscówek w kraju. Od lat jeżdżę w Bieszczady gdzie niebo jest genialne ale i tak z roku na rok widzę jak się pogarsza. W mojej miejscówce z dobrych warunków robią się średnie a tendencja jest tylko w jednym kierunku. Obserwatorium daje więc nam nieco swobody działania ale przywiązując nas do miejsca zmusza do fotografowania w takich warunkach jakie mamy. Prędzej więc czy później czeka nas znów nakręcenie młynka i poza sesjami w obserwatorium będziemy poszukiwać i fotografować wyjazdowo w miejscach o lepszej jakości nieba.
W tym całym szaleństwie najważniejsze są dwie rzeczy. Nie zapominajcie żeby czerpać radość z astrofotografii. Druga to odkrywanie piękna nocnego nieba!

IMG_6982m

Newton DO-GSO 200/1000 w czasie łapania na szybko Księżyca.