Sezonu którego na dobrą sprawę nie było należy dodać. Pogoda była największą barierą we wszelakich formach aktywności astrofotograficznej i tak słabej osobiście sobie nie przypominam od wielu lat. Na osłodę w okolicy ostatniego nowiu, kiedy to noce nie trwają dłużej niż godzina zrobiło się pogodnie i zdążyłem jeszcze przed latem coś sfotografować.
Przy tak krótkim oknie obserwacyjnym wybór ulotnych i nieprzewidywalnych komet był oczywisty. Na celownik poszły dwie znajome. Dla V2 Johnson bardzo krótki kolor z którego w sumie nic dobrego nie wyszło…