Kocham Bieszczady. Od lat staram się przynajmniej raz w roku zjawić się tam z nadzieją na choć kilka godzin czystego nocnego nieba. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się tam w sierpniu (na wakacjach) i w pierwszą bezchmurną noc (zaraz po przyjeździe) zobaczyłem niebo w pierwszym momencie pomyślałem, że w sporej części jest przykryte chmurami. Dopiero po kilku chwilach zrozumiałem, że to nie chmury a na niebie świeci Droga Mleczna. Ciemne niebo jest skarbem, którego nie doceniamy. Kiedy to piszę wiem już, że tuż obok mojego obserwatorium za moment staną dwie lampy (w odległości ~100m). Nie rozumiem dlaczego ludzie tak bardzo pragną, żeby w nocy kiedy śpią za oknem było jasno… Niestety pogorszy to warunki do fotografowania, choć za pomocą kamery CCD pewnie jeszcze da się coś wykombinować.
Wyjazd na zlot PTMA Lublin do Stężnicy to trochę tradycja. Spotykam się tam z przyjaciółmi i oddycham jeszcze nie do końca zadeptanym niebem. W tym roku od razu wiedziałem, że pogodna będzie jedna góra dwie nocki. Niestety pewna miała być pierwsza noc zaraz po przyjeździe. Niestety nie udało się wyjechać w planowym czasie a jazda 650km z małym dzieckiem do łatwych nie należy. Dosłownie na 10 km przed ośrodkiem Marysia po raz pierwszy w swym krótkim żywocie poddała się działaniu choroby lokomocyjnej. No a niebo już świeciło i to jak. No ale najpierw trzeba było ogarnąć auto, fotelik, skombinować kolację i dopiero około 23.00 udało mi się rozstawić.

Niebo.
Dopiero po godzinie 1:00 zaczęła wschodzić Droga Mleczna. Powoli majestatycznie nad idealnym niebem. To była naprawdę magiczna noc, w połowie kwietnia o 1:00 w nocy temperatura wynosiła 14,5 st. C. To mniej więcej tyle ile jest tu zwykle latem. Wiał ciepły wiatr i była niesamowicie niska wilgotność. Mała wilgotność to idealne niebo bez Light Pollution! Ja byłem totalnie wykończony, ale kiedy około 2:00 poszedłem sprawdzić co się rejestruje osłupiałem. Droga Mleczna na jednej klatce przewyższała wszystko co zrobiłem w takim ujęciu do tej pory. Było więc fotografowanie do rana, a potem jakieś 2-3 godziny delikatnej obróbki obiektu.
Nie, nie wyszło idealnie, troszkę źle ustawiona było ostrość, no ale to tylko dopinguje mnie, żeby po raz kolejny wrócić w Bieszczady w oczekiwaniu na kolejną idealną noc…

Eos 5dmkII, EF17-40/4L @f:4,5 Iso1000 15×600 sekund. Prowadzone na SW Star Adventurer!